Po upadku osławionej żelaznej kurtyny w ZSRR wielu sowieckich muzyków wyruszyło na „podbój Europy”. I doznali prawdziwego szoku, gdy dowiedzieli się, że piosenki, które zostały przyjęte w ich rodzinnym kraju praktycznie „z przytupem!” Nie są specjalnie potrzebne Zachodowi. To była też rewelacja, że niełatwo było zdobyć zagranicznego słuchacza. Niewielu udało się później rozwiązać ten problem.
Spartakus mistrzem
Ciekawe, że pierwszym i jedynym kompozytorem radzieckim, którego muzyka trafiła na zachodnioeuropejskie listy przebojów i naprawdę cieszyła się poważną popularnością, był Aram Chaczaturian. Wspólne nagranie z 1972 roku z Londyńską Orkiestrą Symfoniczną pod nazwą Spartacus zajęło wysokie miejsce na listach przebojów w Wielkiej Brytanii, zajmując 16 miejsce dla debiutanta, który przebywał tam przez 15 tygodni.
Niestety sam Chaczaturian nie mógł się dowiedzieć, dlaczego muzyka „Spartaka” tak bardzo spodobała się Brytyjczykom. I że fragmenty jego genialnych dzieł, oczywiście bez żadnych opłat, zabrzmiały w hollywoodzkich filmach Brassa, Kubricka i Camerona. Ale Aram Iljicz był raczej wyjątkiem. Jego liczni koledzy, pozbawieni teoretycznej umiejętności bezpośredniego komunikowania się i wymiany materiału muzycznego, nie mogli nawet liczyć na choćby minimalne uznanie. I nie mieli pojęcia, jak to osiągnąć.
Poszukaj producenta
Boris Grebenshchikov i Gorky Park są uważani za „pionierów” promowania radzieckiej muzyki rockowej. Ale sensacyjne kontrakty zawdzięczają raczej szczęśliwej gwieździe. Dokładniej, wystarczy okazjonalne zainteresowanie amerykańskich producentów i osób, które miały pewien wpływ. Powiedzmy, Grebenshchikovowi, mimo że jego solowy projekt w Ameryce się nie powiódł, pomógł Dave Stewart z grupy Euruthmics. A krótkotrwała popularność Parku Gorkiego wśród anglojęzycznej publiczności w Stanach Zjednoczonych, a następnie w Skandynawii była spowodowana wielkim zainteresowaniem sowiecką pierestrojką, upadkiem systemu komunistycznego, końcem zimnej wojny, pewną nowością i, co najważniejsze, pomoc Stasa Namina, Franka Zappy i Johna Bon Jovi.
Zatem pierwszymi punktami „instrukcji” dla muzyków, którzy marzą o zdobyciu sławy za granicą, są wielkie szczęście, pojawienie się lub poszukiwanie kompetentnego i doświadczonego producenta oraz oczywiście znajomość języka angielskiego. To ostatnie jest ważne nawet biorąc pod uwagę fakt, że w Stanach Zjednoczonych jest wielu znanych, a nawet uwielbianych śpiewaków i muzyków, którzy znacznie częściej mówią po rosyjsku. Ale sekret jest prosty: w większości śpiewają tylko dla rosyjskojęzycznych emigrantów.
Nazwiska tych rosyjsko-amerykańskich gwiazd popu to Lyubov Uspenskaya, Michaił Gulko, Alexander Zhurbin, pierwszy wykonawca Wołogdy, Anatolij Kaszeparow, Anatolij Mogilewski, Willie Tokarev, Michaił Shufutinsky i inni. Nawiasem mówiąc, nowa fala emigracji twórczej rozpoczęła się wraz ze słynną Aidą Vedischevą, która w pierwszej połowie lat 70. została praktycznie wypchnięta z Unii do Ameryki. Niestety, ale Vedischeva, z całym swoim niewątpliwym talentem wokalnym i masą hitów, takich jak „Pieśń o niedźwiedziach”, „Hej marynarz!”, „Leśny jeleń”, „Czunga-Changa”, „Pomóż mi” i inne, stała się Amerykańska gwiazda popu zawiodła. Nie spotkała prawdziwego producenta …
Witaj Eurowizji
W Konkursie Piosenki Eurowizji, który odbywa się od 1956 roku dla młodych wykonawców, artyści radzieccy nigdy nie brali udziału. Dokładniej, wzięli udział tylko raz, kiedy Ałła Pugaczowa, daleka od młodej królowej sowieckiej sceny lat 70., nagle pojawiła się na Eurowizji-97. Zajmując zaledwie 15 miejsce, Alla Borisovna wyraźnie nie zwiększyła popularności muzyki rosyjskiej. Młodzi rosyjscy wykonawcy i przyszli zwycięzcy konkursu Alsou, Serebro i Tatu (t. A. T.u.) okazali się bardziej zrozumiałi dla jury. Z ważnego powodu, że głosy, obrazy i aranżacje rosyjskich kobiet podobały się znacznie bardziej słuchaczom, dziennikarzom i co najważniejsze producentom. Wniosek: jeśli chcesz być wysłuchany i doceniony, przygotuj na dziś wysokiej jakości i odpowiedni materiał.
Być może najnowocześniejszym sposobem wpływania na serca zachodnich melomanów i profesjonalistów jest Internet i możliwość przesyłania filmów do bezpłatnego oglądania na stronach publicznych. W ten sposób zasłynął przyszły uczestnik Eurowizji Piotr Nalich i zwykły rosyjski uczeń Nikołaj Woronow, których własnoręcznie wykonane teledyski, wyraźnie nietypowe z elementami dziwactwa i pewną oburzeniem, zdobyły milionową popularność w Internecie. Teraz obaj wirtualni wokaliści mają nawet prawdziwych menedżerów z producentami i rozbudowanymi planami kreatywnymi. A Nalich w ogóle koncertował z powodzeniem, nie zapominając o wysłaniu najpierw swojego wielostronicowego zawodnika. Wniosek: naucz się korzystać z Internetu i umieć zaskoczyć, a nawet zaszokować publiczność swoją wyjątkowością.
Żądany Netrebko
Większość Rosjan, którzy kiedyś błysnęli na zachodnich listach przebojów, dawno ich opuściła, znikając z pamięci. Jedynym wyjątkiem jest nowa rosyjska prima operowa Anna Netrebko, która podczas otwarcia Soczi-2014 zaśpiewała hymn olimpijski. Annie udało się osiągnąć wysoki poziom popytu na kontynencie europejskim, gdzie wielokrotnie trafiała do liderów krajowych list przebojów Austrii, Belgii i innych krajów oraz w Ameryce Północnej. Nawiasem mówiąc, w Austrii, która umie docenić muzykę klasyczną, wydano kilkanaście płyt Rosjanki. Z tego wynika najważniejszy wniosek: aby dzień po koncercie został doceniony i nie zapomniany, trzeba nauczyć się śpiewać nie tylko głośno, ale i pięknie.