Czy uważasz, że teksty zamawiają tylko sumienni webmasterzy? Rzuć to! Niektórzy klienci tekstów w ogóle ci nie zapłacą, ale naprawdę chcą dostać pracę. Łatwo jest zidentyfikować oszustów. Użyj prostego algorytmu, a zawsze otrzymasz wynagrodzenie za swoją pracę.
Niezbędny
Pewność charakteru, brak zwątpienia jako kompetentny autor, logiczne myślenie, pół godziny pracy na korespondencję z klientem
Instrukcje
Krok 1
Nawet na wymianie treści niektórym towarzyszom udaje się nie płacić. Aby to zrobić, nieustannie szukają błędów w tekstach, nawet tam, gdzie ich nie ma, wymyślają strasznie skomplikowane zadania techniczne i generalnie pokazują swoją piśmienność i profesjonalizm na wszelkie możliwe sposoby. W rezultacie po 2-3 poprawkach klient „odmawia przyjęcia pracy”, a po kilku dniach tekst pojawia się na stronie innej firmy. Z reguły takie zamówienie ma wysoką cenę, średnio 1,5-2 razy wyższą niż zwykła. Zawiera bardzo szczegółowe TK i dopisek typu: "Za błędy - czarna lista!" Jeśli zobaczysz coś takiego, koniecznie skontaktuj się z webmasterem i poproś o pokazanie zasobu, dla którego zamówiony jest tekst, w osobistej wiadomości. Odmowa oznacza z reguły, że nikt Ci nie zapłaci.
Krok 2
Banalne wyszukiwanie według nazwy użytkownika pomoże potwierdzić lub zaprzeczyć obawom. Jeśli pseudonim jest unikalny, a klienta nie można znaleźć na innych giełdach treści, a rejestracja jest świeża, najprawdopodobniej „oszuka” Cię za darmową pracę. Niepokojące powinno być również to, że klient w zasadzie wybiera tylko nowicjuszy lub użytkowników z negatywną oceną. Takie osoby zazwyczaj nie piszą skarg do administracji giełdy i nie zamieszczają kontrowersyjnych tekstów na promowanych przez siebie zasobach.
Krok 3
Niepokojący powinien być również całkowity brak opinii o webmasterze na giełdzie lub zerowa ocena. Jest to wskaźnik, że dana osoba faktycznie ostatnio pracuje lub ma wiele rejestracji.
Krok 4
Pracując na forach i bezpośrednio, zawsze należy wziąć zaliczkę i uważnie przeczytać opinie klientów, a także jego wiadomości na forum. Z reguły, jeśli ktoś praktykuje oszustwo, jego adres e-mail, pseudonim lub strona internetowa zostaną gdzieś „podświetlone”.